Wiecznie Młody przechodzi na piłkarską emeryturę

Wiecznie Młody przechodzi na piłkarską emeryturę

Wraz z ostatnią kolejką zakończył się pewien etap w historii GLKS. Nie bójmy się użyć tego słowa karierę zakończył Sylwester Stręciwilk. Długoletni zawodnik i trener Potoka.

Od juniora pakującego bramkę w debiucie poprzez wiodącego młodzieżowca, bohatera transferu dogrywanego na klapie Poloneza do Janowianki, po grającego trenera.

Znamienne, że kończył grając u boku synów swoich byłych kolegów z boiska jak Stanisław Dycha czy Marian Giska.

Ktoś powie, że to tylko A-klasa, a ja mu na to powiem, chodź i strzel 532 bramki. Wiele lat gry a mimo wszystko, mam odczucie jak by to zostało przerwane w trakcie, jak hejnał. Przypuszczałem, że spokojnie pociągnie do 50, bo nie marnuje „setek”(nie tylko tych na boisku- pozdrawiam Sławka Peszkę). Jego dewizą było „lepiej mądrze stać, niż głupio biegać”- potwierdzał ją nie raz. Do tej pory mam przed oczami zdjęcie z lokalnej gazety za jego czasów gry w Janowiance. Na okładce On strzelający bramkę i tytuł „Janowianka albo niespodzianka”. Awans do ówczesnej 4 ligi stał się faktem w dużej mierze dzięki jego bramkom. Jak na nasze warunki trochę tej piłki zobaczył.

Z czego jeszcze go zapamiętamy?

„Siatka”, „tunel”, „sito”, „jaja” „dziura”- piłka puszczona między nogami obrońcy, bez wątpienia to był jego znak firmowy, jego podpis.

Mimo różnicy wieku nigdy nie było jej czuć, skracał dystans. Wiek to tylko liczba.

Mam taką swoją prywatną opinię, że jeśli mówimy o mężczyźnie kupujący drogi samochód, że ten samochód jest przedłużeniem członka, to dla mężczyzny grającego w piłkę, tak gra jest przedłużenie młodości. Poprawcie mnie jeśli jestem w błędzie. Sylwek jest tego świetnym potwierdzeniem - w normalnych okolicznościach byłby Panem Sylwestrem, jednak to, że grał zmieniło nasze relacje na koleżeńskie. Wiecznie młody.

Jak już tak wspominamy to mam jeszcze jedną anegdotę. Pewnie wielu nie wie, jak o początkach jego pracy na stanowisku trenera wypowiadał się były prezes. Miał takie jedno swoje nader często powtarzane zdanie; „tutaj gra trener, brat trenera i koledzy trenera”.

Do niedzieli w drużynie nadal grali trener, jego brat i koledzy. Prezes natomiast od kilkunastu lat jest już inny. Tak to tylko tutaj zostawię.

Wielkie dzięki za wszystko. Numer 11 pozostanie bardzo ciężki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości